Prezent leżący w naszym salonie zmienił wszystko w naszym małżeństwie

Nie opowiedziała mi dramatycznej, łzawej historii. Po prostu powiedziała prawdę. Jej rodzice byli surowi. Ojcem dziecka – mnie – był jej chłopak ze studiów, Isaac, który był czarnoskóry. Jej rodzice wpadli w panikę. Wysłali ją do domu dziecka w innym stanie. Grozili, że się jej wydziedziczą. Urodziła, podpisała papiery i odeszła z pustką w sercu.

„A potem próbowałam iść dalej” – powiedziała. „Ale nigdy nie przestałam o tobie myśleć. Zwłaszcza co roku w twoje urodziny”.

Wyciągnęła z torebki mały płócienny woreczek. W środku było kilka złożonych listów.

„Pisałem je przez lata. Nigdy ich nie wysłałem, oczywiście. Po prostu… chciałem, żebyś je dostał.”

Nie otworzyłam ich od razu. Po prostu skinęłam głową i włożyłam je do torby.

Rozstaliśmy się krótkim, niezręcznym uściskiem na parkingu.

Nie wiedziałam, co czuć. Nadal nie wiedziałam, nawet po kilku dniach.

Ale pewnej nocy w łóżku przyłapałam się na czytaniu tych listów. Były bardzo bolesne. Niektóre były po prostu aktualizacjami. Inne były łzawymi przeprosinami. W jednym wyobraziła sobie mnie z kręconymi włosami i aparatem ortodontycznym i zapytała, czy lubię konie. Popłakałam się, czytając go.

Potem zaczęliśmy spotykać się na kawę. W cichych miejscach. Na neutralnym terenie. Nie powiedziałam o tym wielu osobom – nawet siostrom.

I stało się coś dziwnego. Zaczęłam ją lubić.

Nie starała się za bardzo. Nie naciskała. Miała ironiczne, dziwne poczucie humoru. Zwracała mi uwagę, kiedy się wygłupiałem. Słuchała.

Kiedy zachorowała, spotykaliśmy się raz w tygodniu.

Rak trzustki. Stopień czwarty.

Odwiedziłem ją w szpitalu. Przyniosłem jej puszyste skarpetki i chleb bananowy mojego męża. Uśmiechnęła się słabo i powiedziała: „Chyba to wszystko ma jakiś timer”.

Trzymałem ją za rękę. „Cieszę się jednak, że mieliśmy czas”.

Ścisnęła ją. „Ja też, kochanie.”

Kiedy cztery miesiące później zmarła, wygłosiłem mowę pogrzebową.

A w testamencie zostawiła mi jedną rzecz: dziennik.

Ciąg dalszy na następnej stronie:

Leave a Comment