Mój mąż chciał zrobić test DNA i był przekonany, że nasz syn nie jest jego. Kiedy wyniki były gotowe, zadzwonił lekarz i powiedział coś strasznego… (WERSJA ROZSZERZONA, BARDZO DŁUGA)
Zamiast podejrzeń – wspólny strach i wspólna nadzieja
Wracając z kliniki, oboje milczeliśmy. Ale to nie była już ta zimna cisza. To była cisza dwojga ludzi, którzy nagle zrozumieli, że mają dużo ważniejszy problem niż wzajemne oskarżenia.
Później w domu mój mąż podszedł do mnie, uklęknął, objął mój brzuch i pierwszy raz od miesięcy poczułam, że wrócił:
„Przepraszam. Już nigdy nie zwątpię. Będziemy walczyć o nasze dziecko. Razem.”
I wtedy dopiero pozwoliłam sobie płakać. Nie z bólu. Nie z żalu. Z ulgi… i z nowego, potężnego lęku o nasze maleństwo.
To był dopiero początek naszej historii…
Bo przed nami były jeszcze:
kolejne badania,
konsultacje ze specjalistami,
nieprzespane noce,
momenty nadziei,
momenty rozpaczy.
Ale mimo wszystko… byliśmy już po jednej stronie. Po stronie naszego dziecka.C