Kiedy moja macocha zaczęła wątpić w ojcostwo mojej córki, zdecydowałem się na test DNA. Chciałem położyć kres oskarżeniom i chronić rodzinę. Jednak wyniki ujawniły nieoczekiwaną tajemnicę, o wiele bardziej bolesną, niż mogłem sobie wyobrazić. Tak oto jeden test wywrócił moje życie do góry nogami i podważył wszystko, co myślałem, że wiem.
Odkąd urodziła się moja córka Jess, teściowa zamieniła moje życie w piekło. Każdy komentarz, każde spojrzenie, każda sugestia mają tylko jeden cel: zasiać wątpliwości. Dla niej Jess nie może być córką swojego syna. I dlaczego? Bo ma zielone oczy, kolor, którego nie ma nikt w naszej rodzinie.
Ciągła presja i narastające podejrzenia . Na początku starałam się to ignorować. Myślałam, że to minie, że moja teściowa w końcu pokocha swoją wnuczkę. Ale z każdym dniem stawało się to coraz bardziej nie do zniesienia. Przy każdym rodzinnym posiłku rzucała sarkastyczne uwagi. Przy wszystkich. Zawsze z tym chytrym uśmiechem. A mój mąż milczał. Powiedział mi, że mi ufa, że wie, że Jess jest jego córką. Ale jego milczenie mówiło wszystko.