Nie mogłam uwierzyć w to, co widziałam. To nie był mężczyzna, którego poślubiłam, mężczyzna, który kiedyś był taki delikatny i kochający. Jak mógł tak traktować naszą niewinną córkę? Sceny wciąż się rozwijały, ukazując stronę jego osobowości, o której istnieniu nie miałam pojęcia. Nie uderzył jej, ale napięcie emocjonalne, jakie jej wyrządził, wystarczyło, by ją oszpecić. Nadal ją ganił, a na jego twarzy malowała się złość i niecierpliwość.